niedziela, 13 września 2015

Szkoła - czyli jak zniechęcić dziecko do nauki

Dzieci to istoty ciekawe, zadające mnóstwo pytań, mające ogromną chęć nauki. Z ogromną pasją poznają świat. Podczas pierwszych lat życia dzieci przyswajają niesamowitą ilość informacji, zdobywają nowe umiejętności, rozwijają nowe zdolności i zazwyczaj robią to same. Bez pomocy z zewnątrz. Robią to bo chcą, bo maja silną potrzebę rozwijania się. To naturalne. Z tym się rodzimy. To jest nasz wrodzony instynkt.


Co dzieje się z dziećmi wchodzącymi w wiek szkolny? Czy instynkt poznawczy zanika? Czy natura "wyłącza" dzieciom tę naturalną, nieodpartą chęć do samokształcenia, do poznawania, do uczenia się, do rozwijania się? Nie. To nie natura. To szkoła.

Czego uczymy się w szkole? Już na wstępie dziecko przekonuje się, że nauka to nudna, ciężka praca, której należy unikać a sukces osiągnie tylko wtedy, kiedy grzecznie będzie słuchał nauczycieli i postępował tak, jak nauczyciel każe. Taki charakter edukacji zmienia chęci poznawcze i pasje do nauki w obowiązek, w nieprzyjemną pracę, która należy "odbębnić".

Dzieci często słyszą "najpierw nauka, potem zabawa". Czy nie można tego połączyć? Czy nauka nie może być jednocześnie ciekawą zabawą, od której ciężko nam się oderwać?

Idealnym przykładem jest tutaj Albert Einstein, który matematyka się bawił. Wszyscy wiemy, że w szkole orłem nie był, wręcz nienawidził się uczyć. Dlaczego odniósł sukces? Bo nie pozwolił, żeby szkoła zabiła jego naturalną, instynktowną chęć nauki, jego ludzką ciekawość.

Dzieci w szkole radzą sobie lepiej lub gorzej. Niestety szkoła kojarzy się nie tylko w pracą ale też z lękiem. Kiedy dziecko nie potrafi rozwiązać matematycznego zadania, siedzi w szkolnej ławce pełne obaw, że zostanie zaraz poproszone do tablicy, dostanie jedynkę i nieprzyjemny komentarz od nauczyciela. Dziecko boi się, że zostanie wywołane do przeczytania tekstu na lekcji, podczas gdy czytanie nie wychodzi mu najlepiej. Boi się porównywania z innymi, krzywych spojrzeń nauczycieli i wyśmiania przez rówieśników. Najlepiej przyswajamy wiedzę, kiedy jesteśmy zrelaksowani, lęk nie sprzyja nauce.

Są dzieci, które do edukacji podchodzą bardzo poważnie, jednak niestety nie osiągają zadowalających ich wyników. Mają poczucie niższości, wstydu, co sprawia, że często odpuszczają sobie naukę. Dzieci, które osiągają lepsze wyniki nabierają natomiast przesadnej dumy i poczucia wyższości.

Ciągłe testowanie, ocenianie, porównywanie, klasyfikowanie to idealna droga do demotywowania dzieci ale też do oszustwa. Dzieciom nie zależy już na zdobyciu wiedzy, na poszerzaniu horyzontów, a jedynie na zdobyciu dobrej oceny, która zadowoli rodziców.

W szkole nieważne są predyspozycje, chęci czy inteligencja. Liczą się oceny. Sprzyja to niestety wszelkim ściągawkom, małym karteczkom, czy zaglądaniu przez ramie do testu kolegi lub uczeniu się na pamięć tekstu, który po sprawdzianie w mgnieniu oka wyparowuje z głowy. Nie liczy się już wiedza. Liczy się ocena końcowa.

Ściąganie na sprawdzianach ma jakiś sens. Każdy z nas słyszał w szkole, że ściągając oszukujemy samych siebie. Czy na pewno? Szkoła wymaga od nas perfekcyjnej wiedzy niemal z każdej dzieciny życia. Dlaczego humanista ma być świetnym matematykiem? Nigdy nie ściągałam na biologii, bo czułam, że jest to przedmiot dla mnie ważny, interesujący, przedmiot, którego chciałam się uczyć, chciałam się zagłębiać w biologiczne zagadnienia, dokształcałam się z wielu książek ponadprogramowych. Robiłam to z pasji.

Nie miałabym jednak na to czasu, gdybym musiała z takim zapałem uczyć się każdego przedmiotu, musiałam więc wybierać. Przyznaje się bez bicia, Ściągałam. Wiele razy, z wielu przedmiotów. Jednak nie z biologii.

To jest właśnie sposób w jaki szkoła zabija w nas pasję. Nauczyciele chcą, aby ucznie mieli dobre stopnie, rodzice chcą, aby dzieci miały dobre stopnie, w rezultacie dzieci też chcą mieć dobre stopnie. I na tym się kończy. Na stopniach. Uczymy się pod dany egzamin. Efekt? Przestajemy samodzielnie myśleć.

Czy obecny system edukacji jest sprawiedliwy? Dlaczego każdy, bez względu na predyspozycje musi uczyć się tych samych rzeczy, przebrnąć przez ten sam program nauczania? Zajęcia w szkole i praca domowa pochłania dzieciom tyle czasu, że na pasje już go nie starczy. Brakuje czasu na rozwijanie swoich zainteresowań i na kształcenie się w tym, co naprawę kochamy.

Żyjemy w społeczeństwie bezrobotnych ludzi w wyższym wykształceniem. Nawet jeśli nie są bezrobotni, nawet jeśli pracują w wyuczonym zawodzie to ilu z nich ma pasje, hobby? Niewielu. Dlaczego? Bo szkoła zabiła w nich wszelkie chęci poznawcze i zabrała zbyt wiele czasu na obowiązki.

Kto jest winny tej sytuacji? Na pewno nie nauczyciele. Oni też są podporządkowani systemowi. Wielu z nich chciałoby uczyć inaczej, ciekawiej, pokazać dzieciom coś więcej. Niestety, nie maja wpływu na to, czego uczą. Maja oni o tyle lepiej, że w przeciwieństwie do uczniów, mogą ze szkoły zrezygnować.

Jeśli dotrwałaś/eś do końca mojego wpisu zapraszam na mój facebook'owy fanpage: mama tata i reszta swiata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz