czwartek, 26 lutego 2015

Pszenne bułeczki

Dzisiaj dzień był ambitny, postanowiłam upiec bułki. To drugie w mojej kulinarnej karierze, zdecydowanie smaczniejsze od poprzednich :)


Składniki:
500 g mąki pszennej
200 ml ciepłej wody
2 łyżki oleju (u mnie rzepakowy)
8 g suchych drożdży
dodatki wg uznania (u mnie jajko, mak, słonecznik, płatki owsiane)

Wszystkie składniki wrzuć do miski i połącz. Ciasto najlepiej wyrabiać ok 20 minut, wtedy jest bardziej puszyste. Po wyrobieniu przykryj miskę ściereczką i odstaw na 60 minut w ciepłe miejsce bez przeciągów.

Po tym czasie wyjmij ciasto z miski i podziel na równe części, u mnie wyszło 12. Każdą uformuj w dowolny kształt, ja zrobiłam podłużne. Ułóż je na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykryj ściereczką i odstaw na kolejne 60 minut.

Po tym czasie nastaw piekarnik na 200-220 stopni. Bułeczki przetnij płytko ostrym nożem. Ja swoje dodatkowo posmarowałam roztrzepanym jajkiem, połowę posypałam makiem, a drugą część płatkami owsianymi i słonecznikiem. Bułeczki piecz ok 20 minut.

Po wystygnięciu najlepiej przechowywać je w szczelnie zamkniętej foliowej torebce, żeby na dłużej zachowały świeżość. 

Smacznego! :)

Jeśli dotrwałaś/eś do końca mojego wpisu, odwiedź mój facebook'owy fanpage: mama tata i reszta swiata

czwartek, 19 lutego 2015

Czekoladowe wafelki...

...bez cukru oczywiście.

 Dementując pogłoski jakoby moja córka była taka biedna, bo chamska mama nie daje jej słodyczy... TADAM! przedstawiam przepis na słodkie wafelki bez cukru :).



Składniki:

1 mała paczka wafli
3/4 tabliczki dobrej gorzkiej czekolady (UWAGA: czekoladę dajemy dziecku po roku!!!)
garść migdałów
4 daktyle
garść suszonej żurawiny i rodzynek
5 łyżek jogurtu naturalnego



Po pierwsze, kupując wafle, wybierz te, które w składnie nie mają żadnych ulepszaczy, cukru i soli. Suszone owoce powinny być bez cukru i dwutlenku siarki, gorzka czekolada - wiadomo, im więcej % tym lepiej a jogurt naturalny bez mleka w proszku. Takie moje krótkie uwagi :)



Migdały i suszone owoce wymocz we wrzątku przed ok 2 godziny. Wymoczone migdały łatwiej obierzesz ze skórki. Po odsączeniu migdały i owoce przemiel w maszynce. Czekoladę rozpuść w kąpieli wodnej, następnie dodaj do niej jogurt naturalny. Przemielone owoce i orzechy dodaj do czekolady, wymieszaj. Posmaruj wafel czekoladą, przykryj kolejnym, posmaruj i tak dalej :) Moje ciastka są z trzech wafli, bałam się, że wyższe będzie trudniej gryźć. Odstaw gotowe ciastka do lodówki, w celu zgęstnienia czekolady.




Gotowe :)

Smacznego :*

Jeśli dotrwałaś/eś do końca mojego wpisu, odwiedź mój facebook'owy fanpage:  mama tata i reszta swiata









środa, 18 lutego 2015

Kocham - nie biję...

...czyli jak wyznaczać granice dziecku.

Jak słusznie niedawno zauważono jestem młodą mamą, z krótkim stażem. Moja córka ma 1,5 roku, może nie mam tak dużego doświadczenia w wychowywaniu jak inne matki. Wiem jednak jedno. Moja córka nie zna przemocy. Nigdy nie dostała klapsa, mam nadzieję też, że nie okażę się słaba psychicznie i nigdy tego klapsa nie dostanie.



Mówiąc bicie i przemoc mam też na myśli klapsy. Mam na myśli wiele innych aspektów, takich jak przemoc słowna, jak poniżanie dziecka, jak wciskanie siłą łyżki z papką do jego ust. Przemoc to nie tylko bicie. Przeglądając grupy społecznościowe, czy fora internetowe często spotykałam się ze stawianiem znaku równości pomiędzy nie biciem dziecka a bezstresowym wychowaniem. Zastanawiam się, czy w ogóle istnieje coś takiego jak bezstresowe wychowanie?

To, że dziecka nie biję i nie krzyczę nie oznacza, że na wszystko jej pozwalam a dziecko wchodzi mi na głowę. Moja córka ma jasno stawiane granice. Z racji wieku nie jest ona jeszcze na etapie poważnych rozmów. Moje niezadowolenie z jej zachowania okazuję krótkim i stanowczym "nie wolno". Mówię stanowczo ale nie podnoszę głosu, nie krzyczę na nią. Nie wyładowuję na niej swoich emocji i zdenerwowania. Jest to krótki przekaz - nie wolno. 





Maja miała krótki etap bicia. Robiła to nieświadomie, zarówno w zabawie jak i w nerwach. Biła po twarzy. Trwało to na szczęście krótko, myślę, że dzięki temu, że jasno przekazywałam jej informację, że nie wolno. Bez zbędnego udawania, że mama płacze, że mamę boli, że mamie przykro. Jest za mała, by to zrozumieć. Z pewnością, gdy sprawi mi w przyszłości przykrość, również ją o tym poinformuję.

Każde dziecko przechodzi przez etap sprawdzania rodziców i badania, gdzie są granice. Maja też to miała. Właściwie to nadal trwa ale mniej nasilone. U nas problemem było np. uderzanie zabawką o telewizor. Wiem, że mnie tym sprawdzała, bo przestawała, gdy wychodziłam z pokoju. W tym przypadku też pomogło stanowcze- nie wolno. Nie krzyczę na nią, bo to nie jest wina i problem dziecka, że rodzic nie potrafi pohamować emocji. Nie mówię jej też, że jest niedobra. Nawet jeśli krzyczy, rozrzuca coś, czy robi mi na złość. Nie mówię tego, bo ona nie jest niedobra. Ona poznaje świat. To, że jej zachowanie czasem bywa niedobre, nie oznacza, że ona sama taka jest i będę jej to powtarzała całe życie.

Bicie dziecka, czy każdy inny przejaw przemocy wobec niego jest dla mnie oznaką słabości rodzica. Nie masz argumentów, nie potrafisz poradzić sobie z własnym dzieckiem, nie potrafisz wyegzekwować od niego dobrego zachowania - więc bijesz. Wierzę w to, że ja słaba nie będę, chcę w to wierzyć, bo uderzenie mojego dziecka będzie dla mnie ogromną życiowa porażką. Nie chcę jej nigdy tak upokorzyć i poniżyć. 

Jest wielu dorosłych ludzi, którzy dają dzieciom klapsa. Są to ludzie, którzy sami w dzieciństwie byli bici. Z czego to wynika? Moim zdaniem z jednej zależności - bicie uczy bicia. Bicie uczy, że nie rozwiązujemy problemów rozmową, dyskusją czy nawet kłótnią. Uczy, że gdy masz z kimś problem- uderz go. Wielu dorosłych ludzi pisze na forach, że było bitych i dzięki temu wyrośli na porządnych ludzi. Ja sobie myślę, że mieli oni ogromne szczęście, że na nich wyrośli i nie było to dzięki biciu a pomimo bicia. 



Podsumowując - jest wiele metod nauki dziecka dyscypliny, które nie wiążą się z karami cielesnymi. Dla mnie najważniejsza jest rozmowa z dzieckiem. Jeśli dziecko zrobiło coś źle, powiedz mu o tym. Wytłumacz mu dlaczego to zachowanie Ci się nie podoba i czego od dziecka oczekujesz. Daj mu czas na przemyślenie i w konsekwencji na zrozumienie. Biciem nie wytłumaczysz dziecku nic. Może tylko tyle, że jak zrobi coś złego to ma się bać rodziców, bo mu się dostanie. Ja chcę, żeby moja córka mnie kochała i szanowała ale nie bała się mnie. Chcę, żeby mi ufała i w przyszłości sama do mnie przyszła zwierzyć się, nawet z tych nieodpowiednich czynów. Czy mi się to uda? Nie wiem. Wiem jedno, stanę na głowie, zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby mi się udało.

Pozdrawiamy. 

Odwiedź mój facebook'owy fanpage : mama tata i reszta swiata

poniedziałek, 16 lutego 2015

Wszechwiedząca...

 ...czyli kilka słów o najmądrzejszych mamuskach.


Dzisiejszy post nieco spontaniczny, pisany pod wpływem emocji. Negatywnych emocji. Po raz kolejny moją inspiracją jest facecbook'owa 'Beka z mamuś na forach' - dzięki, że jesteście <3. Bardzo lubię tę społeczność, bo czytając wymysły matek można się nieźle pośmiać i poprawić sobie humor. Jednak to, co opublikowano wczoraj... to już śmieszne nie było. 



Do rzeczy. Pojawił się wczoraj wpis ze zdjęciami mamy, która chwaliła się na facebook'u, że jej czteromiesięczne dziecko chodzi (a raczej, jak słusznie admin to nazwał 'mama chodziła dzieckiem') oraz jak pięknie je - na leżąco.

O przedwczesnym stawianiu dziecka, wręcz na siłę i o karmieniu go przed 6 miesiącem życia już kiedyś pisałam i w tej prawie moje zdanie się nie zmienia. Jak ktoś nie wie zapraszam TUTAJ. Dzisiaj chciałabym napisać o innym problemie. Dlaczego matki uważają się za najmądrzejsze na świecie, jednocześnie broniąc się rękami i nogami przed jakąkolwiek wiedzą? 

To, że robi dziecku krzywdę, to inny problem. Można by pomyśleć, że robi to nieświadomie, że nie wie, że tak nie wolno, że nikt jej nie powiedział. Sęk w tym, że ona wie, że robi źle. Inna mama, która ją skrytykowała została usunięta z jej grona znajomych. Kobiety nie brońcie się tak przed wiedzą! Ja wiem... intuicja, serce matki itp. Tylko, że jest też coś takiego jak wiedza, jak wieloletnie badania, jak eksperci. Czy nie warto czasem ich posłuchać?

Moja rada, jeśli ktoś mówi Ci, że robisz coś, co może skrzywdzić Twoje dziecko, to kobieto! zastanów się, czy przypadkiem nie ma on racji. Wiedzę masz na wyciągnięcie ręki. Wrzucasz kretyńskie zdjęcia na fejsa, więc chyba potrafisz korzystać z internetu. Włącz sobie pierwszą lepszą publikację w internecie, zadzwoń do lekarza, spytaj kogoś kto się na tym zna a nie kogoś kto kieruje się intuicją! 

Matki są wpatrzonymi w siebie egoistkami. Każda najmądrzejsza, każda idealna, każda ma najlepsze metody wychowywania... Oczywiście za jakieś niepowodzenia dziecka, lub za jego choroby winny jest cały świat tylko nie idealna mamuśka. Za otyłość dziecka nie odpowiada matka, karmiąca go danonkami na leżąco, od 4 miesiąca życia. Skądże znowu! Przecież to wszystko przez sklepik szkolny. A kto jest winien  wady postawy u dziecka? Nie! Nie mama, która "chodzi 4 miesięczniakiem", która wsadza go do chodzika, żeby pochwalić się na fejsie. Nie, nie. To wina wuefisty, bo źle prowadzi zajęcia...

Tak, ja wiem, już zauważyłam, że Wy wszystkie jesteście idealne, a jak ktoś zwróci Wam uwagę, to trzeba go usunąć. Tylko taka jedna rada ode mnie. Tu chodzi o Twoje dziecko. Chcesz dla niego źle? Nie sądzę. Pomyśl więc nieco szerzej i zauważ, że na tym świecie są też inni niezwykle mądrzy ludzie, eksperci w wielu dziedzinach, w których Ty kierujesz się tylko intuicją. Jeśli chodzi o dobro dziecka, poruszyłabym niebo i ziemię, żeby dowiedzieć się, czy na pewno postępuję właściwie. Szczególnie w sytuacji, gdzie pojawia się tyle głosów krytyki.



Nie mamusiu, nie jesteś najmądrzejsza na świecie. Czas to dostrzec, póki nie jest za późno :).

Całuję i pozdrawiam. 

Zapraszam na mój facebook'owy fanpage: mama tata i reszta swiata

sobota, 14 lutego 2015

Jabłkowe walentynki

Babeczki jabłkowo - cynamonowe

Dzisiaj dzień zakochanych, z tej okazji upiekłam mojej ukochanej córeczce serduszkowe, jabłkowe babeczki :). Mam nadzieję, że przepis przypadnie wam do gustu. Przypominam, że miód dajemy dziecku po ukończeniu pierwszego roku życia. 


Składniki:
2 jajka
2 szklanki mąki
0,5 szklanki oleju
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 szklanka mleka
2 słodkie jakbłka
1 łyżeczka cynamonu
miód do smaku (UWAGA: miód dajemy dziecku po roku!!!)

Przepis najszybszy i najprostszy na świecie. Nastaw piekarnik na 180 stopni. W tym czasie przesiej do miski wszystkie sypkie składniki i wymieszaj. Do osobnej miski wrzuć jajka, mleko i olej. Całość wymieszaj  i dodaj składniki mokre do suchych. Do całości dodaj miód, w dowolnej ilości, wymieszaj. Jabłka umyj, obierz i pokrój w kostkę, dodaj do ciasta. Ciasto wlej do foremek na babeczki i piecz 20-30 minut. 


Życzymy Wam cudownych walentynek. Kochajcie się każdego dnia, nie tylko dzisiaj :)

Pozdrawiamy :*







piątek, 13 lutego 2015

Za mamusię, za tatusia, leci samolocik...

...kochane niejadki.

Kilka dni temu obiecałam na fanpage'u, że pojawi się post dla rodziców niejadków. Z obietnicy się wywiązuję i zapraszam do lektury :). 




Zacznijmy od początku i ustalmy jedną rzecz - co to znaczy, że dziecko jest niejadkiem, że je za mało? Co dla Ciebie znaczy 'za mało'? Musisz wiedzieć, że dziecko nie ma obowiązku zjedzenia całej porcji, dziecko ma malutki żołądek i wmuszanie w niego na siłę, może mieć odwrotne efekty. Nie możesz liczyć też na to, że dziecko zje ze smakiem wszystko, co mu zaproponujesz. To jest mały człowiek z prawem do własnych upodobań kulinarnych. W dzisiejszym poście napiszę kilka sposobów, wypróbowanych na mojej córce, która też mało je ale nauczyłam się z tym żyć, w przeciwnym razie bym osiwiała :).




Jak pisałam wcześniej, dziecko ma swoje ulubione smaki, innych rzeczy musi spróbować wielokrotnie, żeby stwierdzić, że mu smakują. Daj swojemu dziecku wybór. Posadź malucha w krzesełku do karmienia bądź na swoich kolanach, postaw przed nim kilka propozycji, kawałek marchewki, kilka różyczek kalafiora, kawałki mięsa itp. Pozwól dziecku poznać konsystencję posiłku, co jest twarde, co miękkie, wilgotne, chrupiące,  soczyste, ciepłe, zimne. Pierwsze dni będą zabawą jedzeniem, będzie też dużo sprzątania ale przecież to wszystko dla dobra dziecka :) .



Omiń etap papkowania. Jedząc posiłki w kawałkach, np pokrojone w słupki (takie najłatwiej chwycić w rączkę) dajesz dziecku możliwość rozwijania koordynacji ruchowej, ruch ręką - talerz -> usta. Odgryzając, odrywając i żując dziecko rozwija sobie aparat mowy, logopedzi bardzo polecają te wlaśnie metodę karmienia. Dziecko nie musi mieć zębów, żeby zjeść uparowaną marchew, więc tym się nie martw. Są natomiast trzy podstawowe zasady, beż których nie możesz dziecka w ten sposób karmić. Musi ono już samo stabilnie siedzieć, mieć ukończony 6 miesiąc życia i wykazywać zainteresowanie jedzeniem. 



Nie karm dziecka łyżeczką, gdy ono tego nie chce. Nie baw się w słynny 'leci samolocik', czy 'za mamę, za babcię'. Jeśli dziecko chce jeść, samo chętnie otworzy buzię, jeśli nie, to dobitnie ci to zakomunikuje. Wpychanie dziecku łyżeczki do ust niemal siłą może doprowadzić do zaburzeń odżywiania. Dziecko musi czuć, że jest szanowane, jeśli nie chce już jeść, to spokojnie przerwij posiłek.



Jedz z dzieckiem. Nikt nie chciałby jeść mdłej kaszy, czy papki z rozgotowanych warzyw, podczas gdy inni domownicy wcinają pizzę. Musisz zmienić swoje nawyki żywieniowe, jeszcze mi za to podziękujesz :). Jedz to, co możesz dać swojemu dziecku, siadajcie do posiłku razem. Dzieci są bardzo mądre i nie dadzą się robić w balona. Jeśli nie potrafisz zrezygnować z soli, osól danie już na swoim talerzu. Ta metoda ma same plusy - jesz zdrowiej i nie musisz gotować dwóch obiadów.



Posiłek nie może kojarzyć się dziecku ze stresem. Nie możesz obiecywać dziecku nagrody za zjedzenie obiadu, bo wtedy dziecko traktuje obiad jako przykry obowiązek, za którego spełnienie będzie coś przyjemnego. Problem w tym, że to obiad ma być czymś przyjemnym, dlatego zachowaj przy jedzeniu spokojną atmosferę, nie denerwuj się, gdy dziecko nie zje całej porcji, szanuj je i jego potrzeby. Nikt nie lubi jeść ponad swoje siły i możliwości. Dla uspokojenia możesz sobie zrobić tygodniowy bilans. Spisuj w notesie co danego dnia zjadło Twoje dziecko. Przekonasz się, że było tego więcej niż myślisz i że posiłek opuszczony jednego dnia, następnego jest nadrabiany.


Mam nadzieję, że moje doświadczenie z niejadkiem chociaż trochę Wam pomoże i Was uspokoi. Pamiętajcie, że dzieci same się nie zagłodzą, trzeba im ufać i wsłuchać się w ich organizmy :).

Pozdrawiam :*

Zapraszam na mój facebook'owy fanpage:Mama tata i reszta swiata

czwartek, 12 lutego 2015

Zdrowy czwartek

Babeczki karobowo - czekoladowe

Dzisiaj mamy tłusty czwartek. Z tej okazji małe brzuszki też zasługują na odrobinę słodkości. U nas jak zwykle słodkość w zdrowszej, bezcukrowej wersji.  


Składniki:

150 g dobrego masła
150 g gorzkiej czekolady im więcej % tym lepiej (UWAGA: czekoladę dajemy dziecku po roku!!!)
300 g mąki pszennej
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżka karobu
1 łyżka kakao (UWAGA: kakao dajemy dziecku po roku!!!)
2 jajka
170 ml mleka
opcjonalnie miód do smaku (UWAGA: miód dajemy dziecku po roku!!!)

Masło rozpuść na małym ogniu i wystudź. Wszystkie sypkie składniki przesiej do miski, wymieszaj i odstaw. W osobnym naczyniu zmiksuj jajka z mlekiem, następnie przelej je do sypkich składników i delikatnie wymieszaj. Posiekaj czekoladę i dodaj ją wraz z masłem do ciasta. Delikatnie połącz wszystkie składniki łyżką. Ciasto wlej do foremek. Piecz ok 20-30 minut w nagrzanym do 180 stopni piekarniku.


Smacznego :)

Jeśli dotrwałaś do końca mojego wpisu, odwiedź mój facebook'owy fanpage: mama tata i reszta swiata

poniedziałek, 2 lutego 2015

Czym zastąpić cukier

Kontynuacja wczorajszego tematu.

Moje dziecko jest takim samym człowiekiem jak my wszyscy. Ona też potrzebuje słodkiego smaku, co nie znaczy, że zwykłego cukru białego czy brązowego. Cukier w diecie dziecka możesz zastąpić wieloma zdrowymi, słodkimi produktami. Wybór jest ogromny. Ja na tacy podałam Ci wczoraj przyczyny, dla których dziecko jeść go nie powinno, żeby było Ci łatwiej - dzisiaj podaję rozpiskę, czym możesz zastąpić cukier, tak aby potrawa była słodka i jednocześnie zdrowa. 



Kilka raz dla mam, czym zastąpić dziecku słodki smak cukru:

-mój ulubiony - dojrzały banan- wystarczy dodać do ciasteczek bądź jogurtu naturalnego dojrzałego słodkiego banana i uwierz mi, że twoje dziecko zje ze smakiem.

- syrop klonowy - pobierany jest on z pnia klonu. Zawiera cukry i sole mineralne ale przede wszystkim - witaminy. Jest też mniej kaloryczny od białego cukru.

-syrop daktylowy - posiada on wszystkie wartości odżywcze zawarte w daktylach. Możesz zrobić go sama w domu, postaram się niebawem podać mój przepis.

- ksylitol - uzyskiwany jest z brzozy. Zawiera o 40%  mniej kalorii niż biały cukier, jednocześnie jest tak samo słodki. Wzmacnia układ immunologiczny, broni organizm przed chorobami i ma właściwości spowalniające starzenie się. Ostrożnie z podawaniem go małym dzieciom, powoduje biegunki.

- stewia - słodsza od cukru i praktycznie nie ma kalorii. Zawiera cenne witaminy i minerały. Posiada właściwości wzmacniające organizm, jest moczopędna i bakteriobójcza.

melasa z karobu, trzcinowa lub buraczana - jest cennym źródłem nehemowego żelaza. Melasa z karobu jest doskonałym źródłem minerałów, poprawia trawienie i można ją stosować przy zaburzeniach żołądkowo-jelitowych, może być pomocna w leczeniu astmy i problemów wywołanych przez alergie, wspomaga kurację antygrypową i przeciwkaszlową oraz odporność organizmu.

- miód - głównym składnikiem miodu są cukry - fruktoza i glukoza, które są bardzo dobrze przyswajalne przez organizm człowieka. Miód zawiera również niewielkie ilości składników mineralnych - wapnia, fosforu, żelaza, magnezu, potasu, fluoru, kobaltu i jodu. Uwaga! Ze względu na reakcje alergiczne, miód można stosować u dzieci dopiero po pierwszym roku życia. 

- suszone owoce - rodzynki, daktyle, figi, morele, śliwki, żurawina, jabłka... - suszone owoce są naturalnie słodkie. Poza licznymi minerałami i witaminami zawierają również błonnik. 

Teraz, kiedy pokazałam Ci jaki masz wachlarz możliwości, mam nadzieję, że łatwiej będzie ci zrezygnować z cukru w diecie. Pamiętaj, że szczęśliwe dzieciństwo to nie jedzenie słodyczy, jak wiele matek twierdzi. Szczęśliwe dzieciństwo to piękny czas spędzony z rodzicami na zabawie, nauce, wycieczkach, spacerach... a po spacerze domowe babeczki słodzone bananem, czy szarlotka z miodem i cynamonem :).

Pozdrawiam. 



Jeśli dotrwałaś do końca mojego wpisu, odwiedź mój facebook'owy fanpage: mama tata i reszta swiata


niedziela, 1 lutego 2015

Moje dziecko...

...nie je cukru.

Tak, to prawda. Nie je cukru i dopóki mam jakiś wpływ na to, co je moje dziecko, cukru w jej diecie nie będzie.

kobieta.onet.pl

Na początek chciałabym krótko wyjaśnić dlaczego. Po pierwsze, dziecko cukru nie potrzebuje. To my go potrzebujemy więc automatycznie dajemy go dziecku myśląc, że jego posiłek jest zbyt mdły, czy czysta woda niesmaczna. To my jesteśmy do cukru przyzwyczajeni dlatego go potrzebujemy, dzieci nie. Przede wszystkim nie ma on żadnych wartości odżywczych. Staram się, aby wszystko to, co daję dziecku było po coś i zostawiło po sobie dobry ślad w jej organizmie. Cukier poza pustymi kaloriami nie dostarcza nic.

Cukier niszczy zęby, prowadzi w przyszłości do otyłości, podrażnia delikatny żołądek dziecka, niszczy śluzówkę jelit, zakwasza organizm, spowalnia metabolizm, niekorzystnie wpływa na układ nerwowy, najpierw nadmiernie pobudza, potem spowalnia i powoduje senność. Spożywanie cukru prowadzi też do wielu chorób, które objawią się dopiero w życiu dorosłym.

Nie zapominaj też o tym, że cukier uzależnia. Niektórzy nazywają go nawet narkotykiem, bo działa w podobny sposób. Uzależnia nasz organizm, doprowadza do tego, że chociaż raz dziennie musimy zjeść coś słodkiego, jego brak powoduje rozdrażnienie. Jeśli dajesz dziecku cukier, nie dziw się, że nie chce jeść warzyw i zdrowych rzeczy.

Problem w tym, że cukier jest w większości produktów dla dzieci. Jest on w pozornie zdrowych ciasteczkach, w płatkach do mleka, w soczkach, herbatkach, w reklamowanych wszędzie jogurcikach na D. Cukier jest wszędzie.

Żeby nie było, że moje dziecko jest całkiem pozbawione słodkiego smaku. Ja sama jej przygotowuję w domu słodycze, zastępując cukier innymi produktami - w kolejnym poście dowiesz się, czym w zdrowy sposób możesz osłodzić deser swojego dziecka.




Może czytając mój post myślisz sobie, że jestem głupia i naiwna, bo prędzej czy później w szkole, przedszkolu czy u koleżanki Maja i tak zje coś słodkiego. Możliwe, ze masz rację, jednak dopóki to ja decyduję o tym, co Maja je, cukru jadła nie będzie. Nie akceptuję też odstępstw od reguły, np. "są święta, są urodziny więc niech zje ciasteczko, czekoladkę, czekoladowego mikołaja". Nie! Jest to dla mnie niedopuszczalne, jeśli podjęłam jakąś decyzję, to chcę być konsekwentna a fakt, że są święta, nie przekonuje mnie do tego, żebym z tej okazji dała jej coś, co uzależnia i rujnuje zdrowie.

Może masz rację, może kiedyś Maja będzie jadła słodycze, kiedy nie będę widziała. Chcę jednak wierzyć, że jeśli teraz w najmłodszych latach nie przyzwyczaję jej do słodyczy, jej organizm nie będzie ich potrzebował. Nie będzie uzależniony i nie będzie się ich domagał. Moja córka kocha marchewki, kocha banany, mandarynki, kiwi, kwaśne jabłka, pomarańcze. Kocha wszystkie owoce, nie było jeszcze takiego, który by jej nie smakował. Jeśli mamy ochotę na słodką przekąskę pieczemy ciasteczka ze zdrowymi zamiennikami cukru, jeśli mamy ochotę na przekąskę już teraz - jemy suszone owoce - oczywiście wybieram te bez cukru i dwutlenku siarki w składzie.

Możliwe, że myślisz o mnie, że jestem przewrażliwioną maniaczką. Nie, nie jestem. Chcę tylko dla mojego dziecka tyle dobra ile jestem  w stanie jej dać. Chcę, żeby była zdrowa nie tylko teraz ale też w dorosłym życiu. Nie chcę teraz "sprzedawać" jej chorób wieku dorosłego. Chcę "zaprogramować' moje dziecko na zdrowie.

Jeśli dotrwałaś do końca mojego wpisu, odwiedź mój facebook'owy fanpage: mama tata i reszta swiata