poniedziałek, 26 stycznia 2015

W nowej roli...

Początkujący rodzice.


Narodziny dziecka to czas pełen szczęścia, chyba nie zaprzeczysz? Po narodzinach tulisz swoje maleństwo, jest z wami twój partner, najbliżsi, którzy przyjechali zaraz po porodzie do szpitala. Jesteś szczęśliwa. 






Teraz uwaga!! Zbliża się wieczór, wszyscy jadą do domu. Co teraz? Zostajesz z dzieckiem sama. Zaczyna się stres... ahh jak dobrze to znam. Bałam się wszystkiego, że zrobię jej krzywdę, że nie potrafię karmić, że mi się rozpłacze a ja po porodzie nie będę miała siły się nią zająć, że zasnę i jej nie usłyszę. Tak.. pierwsza noc w szpitalu to był istny koszmar i stres. 








Oczywiście jako matka panikara w stresie, że w nocy jej nie usłyszę na wszelki wypadek postanowiłam nie iść spać. Teraz się z tego śmieję, ale wtedy byłam przerażona. Następnego dnia jeszcze bardziej zaszalałam, pobiegłam do położnej z pampersem, żeby zobaczyła, czy kupka ma dobrą konsystencję i czy właśnie tak ma wyglądać! :) Tak, to ja - matka wariatka. Po powrocie do domu wcale nie było lepiej, na zmianę oboje wisieliśmy nocami nad łóżeczkiem, w razie gdyby się ulało, gdyby się zadławiła albo przestała oddychać, za dużo naczytałam się o śmierci łóżeczkowej. Jak Maja jeden dzień nie zrobiła kupki to biegliśmy do lekarza! Zapomniałabym! Był jeszcze stres i panika bo w kąpieli pępuszek się zamoczył. Jak odpadł po kilku dniach oczywiście znów biegiem do lekarza, bo myślałam, że go urwałam. Piszę o tym z uśmiechem na twarzy i zastanawiam się "co oni musieli sobie o nas pomyśleć' ale wiem, że na szczęście są gorsi! :D. Nadopiekuńczą matką wariatką jestem do tej pory i chyba tak już zostanie- biedne dziecko... 
Całą ciąże czytałam o dzieciach, o opiece, o pielęgnacji. przeczytałam ze sto książek i chyba cały internet :). Uczyliśmy się pilnie w szkole rodzenia. Jaki był efekt? Panika wzięła górę nad rozumem i zdrowym rozsądkiem, żadna wiedza się w tym momencie nie przydała, wszystkiego musieliśmy uczyć się sami metodą prób i błędów. 




Nieocenione są też kochane babcie. Jeśli prosisz ją o pomoc to wszystko jest w porządku. Gorzej, jak życzliwa osoba wtrąca się nieproszona! Jak wszyscy dookoła komentują, że robisz coś źle, że źle karmisz, źle trzymasz dziecko. Znasz to? Proponuję już na wstępie dać wszystkim życzliwym do przeczytania mój wcześniejszy post, kryje się on TUTAJ. Dziadkowie są kochani, jednak to wy jesteście rodzicami i wy sami wiecie jak chcecie dbać o swoje dziecko, musicie być pewni siebie i asertywni a dziadkowie szybko zrozumieją, że mogą pomagać ale się zbytnio nie wtrącać. 
Drodzy rodzice początki nie są łatwe, nie raz w panice zrobicie z siebie głupków, macie to jak w banku. Grunt, żebyście tak jak ja potrafili za jakiś czas się z tego śmiać. Pamiętajcie, teraz będzie już tylko łatwiej..................... żartowałam, potem będzie ząbkowanie... :)

Buziaki od nas, pozdrawiamy.

Zapraszam na mój facebook'owy fanpage: Mama tata i reszta świata

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz